Od kilku dni ulice Nairobi (stolicy Kenii) są pochowane w dymie z płonących opon samochodowych, szyby w sklepach są zepsute, policja leci kamieniami, reagują gazem łzawiącym i gumowymi kulami. Masowe protesty są spowodowane wynikami powtarzających się wyborów prezydenckich. Obecny prezydent Uhuru Kenyat otrzymał 96 procent głosów, ale obywatele uważają te dane za sfałszowane.
Pierwsza próba wyboru prezydenta miała miejsce w sierpniu. Kenyat otrzymał wtedy poparcie 54 procent wyborców. Lider opozycji Raila Odinga odwołał się do Sądu Najwyższego i udało mu się przekonać sędziów, że podczas liczenia głosów popełniono poważne błędy i generalnie doszło do ataku hakerów. Przeprowadzono reorganizację. Potem Odinga wycofał swoją kandydaturę z dziwnych populistycznych motywów.
Eksperci uważają, że kryzys polityczny i demonstracje uliczne, podczas których zginęli już dwaj policjanci, są kierowane przez Zachód. Zgromadzono najbardziej ekspresyjne zdjęcia tego, co dzieje się w Nairobi.
Zdjęcie: Andrew Renneisen
Zdjęcie: Thomas Mukoya
Zdjęcie: Dai Kurokawa
Zdjęcie: Dai Kurokawa
Zdjęcie: Andrew Renneisen
Zdjęcie: Marco Longari
Zdjęcie: Ben Curtis
Zdjęcie: Marco Longari
Zdjęcie: Luis Tato
Zdjęcie: Dai Kurokawa
Zdjęcie: Dai Kurokawa
Zdjęcie: Andrew Renneisen
Zdjęcie: Dai Kurokawa
Zdjęcie: Luis Tato
Zdjęcie: Siegfried Modola
Zdjęcie: Dai Kurokawa
Zdjęcie: Goran Tomasevic
Zdjęcie: Thomas Mukoya