Pomysł usunięcia Kościoła wstawienniczego na Nerl powstał spontanicznie. Słyszałem w wiadomościach radiowych, że w pobliżu Riazania została wprowadzona sytuacja nadzwyczajna, z powodu niespotykanego wcześniej powodzi, około 500 domów zostało zalanych.
Zobacz także problem - Widok z lotu ptaka
(Łącznie 6 zdjęć)
Źródło: ЖЖК /rccam
Kościół wstawiennictwa już strzał z powietrza w 2010 roku. Przeprowadziłem wywiady z lokalnymi przyjaciółmi na temat sytuacji z powodzią w pobliżu Włodzimierza. Dość szybko przysłali mi bardzo obiecujące zdjęcia - łąkę, przez którą przeszliśmy ostatni raz, która została zalana wodą do torów kolejowych. Stało się jasne, że trzeba pilnie wyjechać na strzelnicę, aż woda zacznie opadać, drugim problemem był brak łodzi w naszym arsenale. Przyjaciele powiedzieli, że wynajęcie łodzi na miejscu jest prawie niemożliwe.
Wszystkie te chwile opisałem towarzyszowi. - Dima Moiseenko i zapytał, czy jest gotów porzucić wszystkie swoje sprawy (dziewczyny i facebook) i pójść pod Władimira. Dima był gotowy jako pionier. Drugi "pionier", gotowy na przygody na piękną ramę, stał się Denis Sinyakov - Reuters pełny etat fotograf.
Postanowili opuścić niemal natychmiast, w nocy, aby być na miejscu przed świtem. Trzeba było pilnie szukać pływającego statku). Łódkę Dimy kupioną w Internecie sprowadzono do domu na godzinę przed odlotem - około 12 w nocy. Po 3,5 godzinach zmagań z niezbyt dobrą drogą i snem, byliśmy w pobliżu dworca kolejowego Bogolyubovo.
O czwartej rano było ciemno i nie było tłoczno. Po kilku próbach, przeczytaniu instrukcji w świetle mrocznej latarni i zbiorowej burzy mózgów, w końcu zebraliśmy łódź i, ciągnąc przez nasyp kolejowy, uroczyście wystrzeliliśmy do wody. W pośpiechu zupełnie zapomnieli o tradycji łamania butelki szampana.
Woda, zgodnie z obietnicą, była bardzo ważna. Z powodu mgły, która spadła na rzekę, było uczucie, że stoimy na brzegu morza - tylko woda na horyzoncie, przeciwległa krawędź jest całkowicie niewidoczna.
W tym momencie, gdy prawie wypłynęliśmy, grupa fotografów pojawiła się na brzegu. Mieli dużo sprzętu fotograficznego, statywy, ale nie było głównego narzędzia do strzelania - łódki. Fotografowie spojrzeli na wodę, na nas i naszą łódź, westchnęli i błąkali się gdzieś we mgle wzdłuż nasypu kolejowego ...
1.
2. My, bezzwłocznie, wypływamy. Pomijam szczegóły naszej wspaniałej podróży, najpierw przez las, potem przez pola - łąki. Powiem tylko, ze względu na kompletność, że wszyscy trzej uczestnicy strzelaniny, Denis był jedynym brodem, a Dima, siedząc na wiosłach, przyznał się po dziesięciu minutach, że zrobił to po raz pierwszy w życiu..
3. Tak więc, błądząc we mgle wzdłuż kanałów przez około godzinę, zobaczyliśmy mglistą sylwetkę kościoła tuż o świcie. Słońce namalowało niebo i wodę w tak nierealnych kolorach, że prawie zapomnieliśmy, dlaczego tu płynęliśmy. Chłopaki złapali kamery, usiadłem na wiosłach i około pół godziny cisza została przerwana tylko przez kliknięcia zaworów.
4. Tylko groźba niewłaściwego użytkowania łodzi wiosłowych pozwoliła mi oderwać Dima od wizjera aparatu i skupić się na robieniu zdjęć lotniczych, których niewielka część jest przedstawiona w dzisiejszej notatce.
5.
6. Aby z grubsza przedstawić to, co czeka Cię na lotniczej trasie na naszej stronie, Siergiej Semenow przygotował małą panoramę: